wtorek, 2 lutego 2010

Moje spotkanie z MLM-em

MLM to temat kontrowersyjny. Jedni twierdzą, że to sekta, inni, że piramida finansowa, jeszcze inni z kolei upierają się przy tym, że firmy oparte na zasadzie marketingu wielopoziomowego to przyszłość rynku.
Jaka jest prawda? Kto ma rację? Myśle, że wszyscy po trochu, w zależności od tego gdzie i jak trafili.
Zanim zapoznasz się czytelniku/czytelniczko z moim osobistym doświadczeniem na temat MLM-u, warto byś wiedział/wiedziała co to jest. Zasadę działania tego systemu omówiłem szczegółowo tutaj: http://wzbogacsie.pl/mlm.html.

A teraz do sedna sprawy. Rozmawiałem z kilkoma przedstawicielami różnych MLM-ów, głównie świeżym narybkiem. Ich opinie były oczywiście pozytywne - nie dziwi mnie to, mieli w końcu okazję zwerbować kolejnego przedsiębiorcę. Uznałem oczywiście, że sama opinia działaczy, jest zbyt subiektywna, odnalazłem więc kilku byłych MLM-owców. Ich opinia była dokładnie odwrotna: "oszuści, złodzieje, pranie mózgu, naciągacze, piramida". No cóż..., ja należę do tych ludzi, którzy do większości spraw podchodzą sceptycznie.

Zdecydowałem się więc na osobiste doświadczenia. Wybrałem oczywiście Amwaya. Bo cóż bardziej kontrowersyjnego? W latach 90 Amway  wstrząsnął Polskim rynkiem - a może raczej warto powiedzieć - wstrząsnął Polakami. Znaleźli się ludzie, którzy na tej fali popłynęli na szczyt, większość niestety osiadła na dnie. W internecie można znaleźć nawet blogi poświęcone jedynie ośmieszaniu tej firmy, a film "Witajcie w życiu" wzbudził ogromne kontrowersję.

Wypełniłem więc formularz rejestracji na stronie firmy. Podałem swoje dane, wpisałem w formularz: "chcę zostać przedsiębiorcą - szukam upline" - lub jakoś tak, nie pamiętam dokładnie. Kliknąłem "Wyślij" i czekałem.

3 dni później na wyświetlaczu mojego telefonu pojawił się nieznany numer. Odebrałem. Usłyszałem ciepły głos, jakiejś kobiety w podeszłym wieku: "Dobry wieczór, słyszałam, że jest Pan zainteresowany firmą Amway" - trafiony zatopiony. Mieszkam aktualnie w Krakowie - nastawiłem się więc na to, że przedsiębiorców jest sporo i że prawdopodobnie zadzwoni do mnie ktoś, kto mieszka niedaleko mnie.
I faktycznie miałem racje - miła pani mieszkała 2 ulice dalej. Umówiłem się na spotkanie o porannej godzinie, bodaj 11.

Tak jak przypuszczałem, drzwi otworzyła mi (na oko) 65-cio letnia kobieta. Po krótkim przywitaniu i zostawieniu mojego płaszcza w korytarzu, weszliśmy do kuchni. "Więc co chce Pan wiedzieć?" - padło pytanie. "Szukam biznesu dla siebie i chciałbym poznać ten model. Mogła by mi Pani o nim opowiedzieć" - powiedziałem.

Już na początku rozmowy owa pani bardzo miło mnie zaskoczyła. Zaczęła od słów: "Nie będę Panu kłamać, ten biznes to ciężka praca, nie da się tutaj dorobić ogromnego majątku w jeden dzień". I co? Trafiłem na kogoś normalnego. Mój znajomy (i jego znajomy z Francji - który już działa w Amwayu i właśnie wciąga w to mojego znajomego) mówił o tej firmie w samych superlatywach, był zaślepiony, zbytnio się napalił. Widać było młodzieńczą naiwność i lekkie ogłupienie. Milion w kilka miesięcy, ogromne bogactwo - zbyt kolorowo.

Starsza pani była widać doświadczoną osobą. Przez całą rozmowę podkreślała, że praca w marketingu wielopoziomowym jest ciężka  i że korzyści osiąga się po dłuższym czasie. Wspomniała też, że istotna jest lista znajomych - dla mnie ten próg byłby nie do przeskoczenia. Nie lubię chwalić się swoimi planami przed znajomymi, tak długo, aż nie osiągnę przynajmniej połowicznego sukcesu. W dobie internetu znalezienie chętnych to nie problem. Lista znajomych nie jest konieczna.

Spytałem też o jej osobisty sukces. Stwierdziła, że Amway pomógł jej w miarę godnie żyć, powiedziała też, że w najlepszym okresie miała w organizacji ponad tysiąc osób (podała dokładną liczbę, ale nie przywiązałem uwagi do końcówki). Zadzwonił telefon. Pani przeprosiła i odebrała. Dzwoniła jedna z klientek, złożyła zamówienie na jakiś tusz do rzęs. Wracamy do rozmowy.

Spytałem czy zna kogoś, kto osiągnął w Amwayu duży sukces. Wymieniła całą listę nazwisk, opowiedziała kilka historii o jej znajomych z Network24 - bo w tej grupie Amwaya działała. Mimo wszystko nie było zbyt cukierkowo - mimo, że sukces jaki opisała był ogromny - można w to było nawet uwierzyć. Pani powiedziała też, że najprawdopodobniej bardziej komfortowo będzie mi się współpracować z kimś młodszym - świadomie zrzekła się przedsiębiorcy, plus dla niej.

Zapytałem o produkty. Przeglądnąłem katalog. Obejrzałem to co miała moja rozmówczyni przy sobie. Zrobiło to na mnie wrażenie. Aktualnie prowadzę inną działalność i jestem w trakcie planowania kolejnej. Nawet jeśli nigdy nie będę działał w MLM-ie to z pewnością zainteresuję się produktami - są trochę droższe niż rynkowe odpowiedniki, ale o niebo lepsze. W prawdzie żadna siła nie odciągnie mnie od mojej ukochanej wody toaletowej - Hugo Boss, co nie zmienia faktu, że z dezodorantów i innych "męskich kosmetyków" chętnie skorzystam.

Mój znajomy stara się zorganizować spotkanie z jedynym z większych polskich przedsiębiorców (chyba diamentem). Nie podam jeszcze nazwiska, ale z pewnością opisze spotkanie, gdy już do niego dojdzie. Podejrzewam, że to będzie na przełomie lutego/marca.

A co z tym MLM-em? Już przed rozmową z kimkolwiek byłem do tego pozytywnie nastawiony. Firmy oparte o marketing wielopoziomowy rosną teraz jak grzyby po deszczu - są dużo tańsze niż franczyza, a co ważniejsze większy procent firm MLM przeżywa okres pierwszych pięciu lat. W MLM-ie drzemie duży potencjał, za równo dla właścicieli jak i niezależnych przedsiębiorców.

Na końcu chciałbym zwrócić uwagę na kilka szczegółów:
1. Pod niebiosa MLM wychwalali głównie napaleni dwudziestoparolatkowie, zaślepieni wizją natychmiastowego bogactwa.
2. Rozsądnie o MLM-ie mówiły osoby, które mają już doświadczenie (najczęściej po 30 roku życia). Podkreślali oni, że MLM to nie sprint i może nie maraton, ale z pewnością bieg na długi dystans.
3. Negatywnie wyrażali się ci, którym się nie udało. Tę grupę na ogół stanowi grupa pierwsza po kilku miesiącach/latach. Niektórzy z nich ochłoną i osiągnął sukces pomału, inni spalą się i ograniczą do bluzgania.

Prawda jest taka, że nie ma nic za darmo, we wszystko musisz włożyć wysiłek. Uważam, że warto spróbować. Prowadzenie własnego biznesu (bez względu na to, czy ma on charakter MLM-u czy jakikolwiek inny) wymaga wysiłku, ale zapewnia przychód pasywny, nie aktywny - a w to warto inwestować.

Plusem marketingu wielopoziomowego jest na pewno nienormowany i w 100% elastyczny czas pracy oraz możliwość realnego rozwoju. Największym minusem jest fakt, że na spotkaniach szkoleniowych zbyt duży nacisk kładzie się na motywację poprzez manipulację. Aktualnie w dobie reklam i wszechobecnych mediów manipulacja to coś naturalnego (najprawdopodobniej jesteś również zmanipulowany przez różnego rodzaju reklamy, nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo), ale w marketingu wielopoziomowym wydaje mi się to czymś z lekka niesmacznym. Mi nie zdarzyło się trafić na spotkanie, na którym faktycznie próbowano by afirmacji, ale słyszałem o takich przypadkach.

Dlatego podkreślam, że podstawą jest trafić, na dobry system, do dobrej firmy i co ważniejsze znaleźć się wśród odpowiednich ludzi. MLM nie jest piramidą, z pewnością nie jest też sektą - choć tutaj znów zdarzają się wyjątki (mowa o niektórych nieuczciwych przedsiębiorcach, nie firmach). Słabym punktem MLM-u jest zerowy nakład finansowy na reklamy. Markę kreuje się za pomocą przedsiębiorców, przez co systemy marketingu wielopoziomowego są łatwym celem ataku dla potencjalnych przeciwników (głównie tych którzy nie mają osobistego doświadczenia, albo tych którzy próbowali, ale się nie udało).

Warto zauważyć, że firmy, które działają w MLM osiągając ogromne wyniki finansowe - banda oszustów i złodziei nie wspięła by się na pułap kilku miliardów dolarów.

Ciekawą sprawą jest też, że na internecie można znaleźć informacje dotyczące rozłożenia zysków w Amwayu. Prawie 100% dochodu trafia do przedsiębiorców (firmie i tak się to opłaca, 1- 2% zysków z 5 miliardów to niezła kasa), po drugie, no właśnie ciekawe dane. Nie pamiętam już konkretnego adresu, ale znalazłem gdzieś informację, że niemal cały ten zysk trafia do: zwolennicy mówią, że 0,2 przedsiębiorców Amwaya, przeciwnicy 0,2 % przedsiębiorców Amwaya. Komu ufać 0,2 przedsiębiorców to 20% i ja skłaniał bym się właśnie w tą stronę - pasuje to bardziej do zasady Pareto (włoski ekonomista, który zauważył, że 20% populacji Włoch posiada 80 % kapitału - ma to również zastosowanie do innych dziedzin). Jest to moja własna opinia, nie wiem skąd biorą się te dane - nie mam więc możliwości potwierdzić ich wiarygodność.


Dziękuję za przeczytanie. Do następnego postu!

1 komentarz:

  1. Świetny wpis. Uważam, że spośród wielu różnych opinii, Twoje zdanie jest niemal w 100% obiektywne.

    Mam tylko jedno zastrzeżenie:

    Napisałeś "Network 24", a prawdziwa nazwa organizacji to "Network 21", lub "Network TwentyOne". Wiem, bo sam współpracuję z tą organizacją.

    Poza tym najważniejszy punkt, który w moim odczuciu został poruszony przez Ciebie, to fakt, że ten biznes to przedsięwzięcie długoterminowe. Każdy kto mówi, że można tu szybko zarobić, albo źle zrozumiał ten biznes, albo mu źle to wytłumaczyli.

    Osobiście jestem bardzo zadowolony ze współpracy z Amway.

    OdpowiedzUsuń